Hasła, wszędzie hasła.
W telewizorze rozśmieszyła mnie (a potem zastanowiła) kolejna, pozorna alternatywa, przed którą widzów stawiają dziennikarze:
– Czy wolałbyś by twoje dziecko było idealne, czy szczęśliwe? – zapytał pan dziennikarz Rezolutny…
Myślę, że niekiedy wyzwolonemu, świadomemu i zaznajomionemu z potęga indywidualizmu rodzicowi wyda się, że odpowiedź 'szczęśliwe’ jest tą właściwą.
Ale czy to prawda?
Trudno jest odpowiedzieć właściwie na głupio postawione pytanie.
W ogóle co to znaczy, że dziecko jest SZCZĘŚLIWE??? Czy to znaczy, że jest spełnione, uradowane, zachwycone? Czy to znaczy, że otrzymało nagrodę, na którą zasłużyło? Czy może to, że przyjemnie spędza czas? Bycie szczęśliwym, to wyjątkowo niedookreślone pojęcie…
Ale nawet nie żonglując semantyką, przyjmując proste założenie, że bycie szczęśliwym można utożsamić z odczuwaniem przyjemności to nawet tutaj, niemalże od razu potykamy się o całkiem spora przeszkodę.
Bo jak można obejść dość banalne zjawisko, gdy dziecku przyjemność sprawia leniuchowanie, granie na kompie, czy – o jejku – bierne wsiąknięcie w telewizor czy youtube? A co, gdy dziecku przyjemność sprawiają przede wszystkim piwo i dopsy??? Zdarzyć się przecież może.
Może też się tak zdarzyć zupełnie odwrotnie – dziecko będzie i idealne i szczęśliwe. I wcale nie jest to takie rzadkie zjawisko. Często zdarza się przecież dzieciom (które są w pewnym, CUDOWNYM wieku…) czerpać radość i pozytywną energię z dostarczenia satysfakcji swoim rodzicom. Z zachowania się dokladnie tak, jak RODZICE TEGO OCZEKUJĄ.
Podział idealny versus szczęśliwy jest podziałem chybionym. Ot logiczna pułapka. Zdarza się najlepszym. A nawet takim, za których mają się gwiazdy wiodących telewizji śniadaniowych.
Świat oparty na hasłach i stereotypach nie otwiera wszystkich drzwi. Ba. Otwiera tylko nieliczne. Fajnie, gdy potrafimy to ogarnąć. Jeszcze fajniej, gdy stać nas na to, by nie ulegać fałszywym dychotomiom, złudnym alternatywom i koślawym podziałom.
Na pewno jest to wówczas właściwy krok w określeniu samego siebie.
A gdy już się wie, kim się jest, to wtedy i łatwiej szuka się szczęścia, prawda?