Myślę, że to jest dobry czas, abyście poznali Melę – moją najnowszą bohaterkę.
Historia o Meli jest dla mnie ważna – to dzięki niej przypomniałem sobie, jaką frajdę daje uderzenie kilkadziesiąt tysięcy razy w komputerową klawiaturę czy w szkło, na przenośnym cudeńku. Pewnego dnia, odgrzebując wspomnienia, złapałem się na tym, że już dwadzieścia lat niczego nie skończyłem… a czas sobie leci. Myśl, jak myśl. Pojawiła się i odleciała, jak tysiące innych myśli z którymi trudno coś zrobić w zaklętym wirze zwykłych spraw.
Lecz oto jednego zimowego popołudnia, a właściwie już zmierzchu, siedziałem w domu moich teściów, sam w pokoju, który oferują nam oni ilekroć gościmy u nich z wizytą. I zapatrzyłem się przez chwilę na fascynująco płaski krajobraz za oknem. Wtedy wbiegła moja córeczka. I powiem Wam, to był błysk, uderzenie weny, coś co trudno nazwać, lecz niezwykle miło przeżyć. I choć moje dziecko jest za małe, by w jakikolwiek sposób kojarzyć je z Melą, a historia, którą tutaj opowiedziałem jest zupełnie o czym innym, niż to, o czym w tej chwili czytacie, to skądś trzeba było zacząć. Zacząłem właśnie stąd. Jeszcze tego samego wieczora powstał akapit o oknie i ze skrawków myśli i szkiców stworzyłem Melę, a w zasadzie, raczej, przedstawiłem ją światu.
Oto widok, o którym mowa w tym poście
Chcecie ją poznać? Proszę bardzo. Przygotowałem dla Was paczki – w jednej jest opowiadanie „Powiedz mi, Melu” w wersji PDF, a w drugiej EPUB i w wersji na Kindla.
Dziękuję bardzo Bartoszowi Szumowskiemu za to, że sam z siebie, nienagabywany, celnie i porządnie zredagował tę historię. Jak za dawnych lat, Bartku, co?
Tomasz B. Brandt - Powiedz mi, Melu (.pdf)
Tomasz B. Brandt - Powiedz mi, Melu (.zip) - zawiera pliki .epub i .mobi (Kindle)